poniedziałek, 6 lutego 2012

Rozdział 4.

     - Dziewczyny, wstawajcie! - wrzasnęła mama. - Za godzine wyjeżdżamy!
- C-c-co? - pytała zaspana Gusia.
- Za godzinę jedziemy!
- CO?! - tym razem Aga wrzasnęła zrywając się z łóżka jak oparzona. - Magda! Wsta..
- Nie śpię już. - powiedziałam, wstając z łóżka.
Poszłam pierwsza do łazienki, z tego wzglądu, że mama musiała mi po kąpieli zmienić jeszcze opatrunek. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i wyszłam z łazienki, którą od razu zajęła Aga. Poszłam do pokoju, umalowałam się delikatnie, uczesałam i skierowałam do sypialni mamy. Zapukałam i weszłam. Mama już czekała na mnie z opatrunkami. Odwinęła mi stary, który przez zaschniętą krew przyczepił mi się do ran, co bolało przy odrywaniu, zdezynfekowała i założyła nowy, czysty bandaż.
- Obiecujesz? - spytała, patrząc mi w oczy.
- Tak mamo, obiecuję. - pocałowała mnie w głowę i razem zeszłyśmy do kuchni.
- Co chcesz na śniadanie?
- Płatki, te kukurydziane. - poprosiłam.
Mama od razu spełniła moją prośbę. Niedługo potem jadłam swoje śniadanie. Aga wpadła do kuchni kiedy ja już prawie kończyłam.
- To samo. - wysapała i usiadła obok.
- Jesteś w szlafroku. Jak chcesz zdąrzyć? - zapytałam.
- Spokojnie, zaraz się ubiorę. Mam wszystko naszykowane.
Wyjechaliśmy 12:07. Do Warszawy jechaliśmy około pół godziny. Akurat zdąrzyliśmy. Trzeba było być 2 godziny przed odlotem ze względu na odprawę jaką trzeba było przejść. Pożegnawszy się z rodzicami ruszyłyśmy.
- Dwa miesiące w UK! - cieszyła się Aga. 
Po przejściu przez odprawę znalazłyśmy się w samolocie.
Usiadłam wygodnie na siedzeniu, obok mnie Aga i zaczęłyśmy słuchać stewardesy informującej o zapięciu pasów, użyciu masek tlenowych itp. Kiedy przestała, z radia zaczęła płynąć piosenka. Dość dynamiczna, wesoła. O ile się nie mylę to jakiś zespół, same męskie głosy.
- Aga, znasz tą piosenkę? - zapytałam zaciekawiona.
- Co? Ach, no. To WMYB. - odpowiedziała od razu.
- WM.. co?
- WMYB, What Makes You Beautiful. Ale nie wiem kto to śpiewa. Słyszałam to kilka razy w radiu.
- Aha, fajne.
- No. - poparła. - Idę spać.
- Okej.
 Włączyłam MP4, puściłam piosenki, wzięłam książkę - "Jesienną miłość", i zaczęłam czytać. Nim się obejrzałam zbliżaliśmy się do lądowania, dlatego też kazano nam zapiąć ponownie pasy i w razie kurbulencji nie panikować. Posługując się poleceniami zaczęłam budzić moją siostrę, co nie było takie łatwe. Obudziła się dopiero gdy ją uszczypnęłam w udo. Powiedziałam, że zaraz lądujemy i chwilę później ona również była przypięta do pasów.
     Na lotnisku czekała na nas ciocia. Gdy tylko nas zobaczyła szeroko się uśmiechnęła. Podeszłyśmy do niej z wózkiem na walizki i przywitałyśmy się:
- Cześć ciociu! - zaczęła uradowana Aga. Ciocia pocałowała ją w policzek, następnie mnie.
- Cześć dziewczynki. Jak się leciało? Były jakieś problemy? - dopytywała się.
- Nie, wszystko było w porządku. - powiedziałam bez entuzjazmu, dyskretnie chowając moją prawą rękę.
- To dobrze, to dobrze. Dziewczyny, zbierajmy się, bo do mnie mamy ponad dwie godziny. Jak chcemy dojechać w miarę wcześnie to musimy już iść. - poinformowała nas, na co zgodnie kiwnęłyśmy głowami i ruszyłyśmy do samochodu.
- A Wiki i Szymek z Tobą nie przyjechali? - zapytała Aga.
- Nie, są w domu. Z Szymusiem jechałabym cztery a nie dwie godziny. A Wiki musiała z nim zostać, ale bardzo się ucieszyła, że przyjeżdżacie. - uśmiechnęła się.
- To super! - odparła moja siostra.
W samochodzie usiadłam na tylnim siedzeniu, aby Aga i ciocia mogły spokojnie rozmawiać. Jakoś nie miałam ochoty i w sumie nie wiedziałam o czym rozmawiać z ciocią. Z nudów zaczęłam przeglądać zdjęcia w telefonie. Ja, Aga, Marysia i ja, Elwira z Marysią, znowu Aga, ja, Sylwia z.. Maćkiem, Przemek z Maćkiem, ja z Maćkiem zrobione przez Sylwię, Maciek, Maciek, Maciek i Maciek. To ostatnie było najświeższe. Opuszkami palców dotknęłam wyświetlacza telefonu, od razu stanęły mi łzy w oczach. Po dłuższej chwili przypomniałam sobie o zdjęciu Maćka z "księżniczką", łzy cisnęły mi się do oczu. Byłam bliska płaczu.
- Co tak milczysz, Madziu? Śpisz? - zapytała wesoło ciocia, natomiast Aga odwróciła się by na mnie spojrzeć.
Przypominając sobie o tym gdzie i z kim jestem, starałam się powtrzymać łzy. Te których nie zdąrzyłam spłynęły po mojej twarzy, a ja delikatnie je wytarłam, aby nie zmyć makijażu.
- Nie, nie, ciociu. Jestem tylko trochę zmęczona. - odpowiedziałam zachrypniętym głosem.
- Jesteśmy już nie daleko. - rzekła.
- Super! - pisnęła Gusia, klaszcząc w dłonie.
I rzeczywiście byliśmy nie daleko, bo po niecałych 15-nastu minutach stałyśmy na podwórku domu cioci.  Miała przepiękny dom. Duży, z balkonem, i ślicznym, zielonym ogrodem. Po obejrzeniu dogładnie ogródka stwierdzam, że był wielki! Miał nawet basen! Wzięłam moją walizkę i razem z Agą i ciocią weszłyśmy do środka.
- Wiki, już jestem. - powiedziała, kładąc kluczyki na małej półce obok drzwi.
- Idę! - usłyszałam głos Wik, a następnie zbiegiwanie po schodach. - Hej! - zawołała gdy tylko nas zobaczyła. Podbiegła i mocno uściskała Agę, następnie mnie. - Jak ja was dawno nie widziałam. O jejku! - zaśmiała się. - Mamo, pokażę dziewczynom ich pokoje, dobrze? Szymuś ogląda bajki u siebie. - zawołała, idąc z powrotem w stronę schodów. - Chodźcie! - rozkazała nam, cichocząc. Wziełyśmy walizki i poszłyśmy za nią. Zaprowadziła nas do średniej wielkości pokoju z jagodowo-różowymi ścianami, wielkim łóżkiem oraz szafą, biurkiem, toaletką, łazienką i balkonem z widokiem na dom obok.
- Piękny! - krzyknęła Aga.
- Drugi jest praktycznie identyczny. Ma tylko inne ściany i meble. Jest obok, a następnie mój i Szymusia. - powiedziała Wiki, uśmiechając się ciepło.
Aga zajęła następny pokój z fioletowo-beżowymi ścianami, o trochę mniejszym łóżku za to większą szafą. Zostawiając bagaże w "swoich" pokojach poszłyśmy do sypialni Wiki.
- Super, że przyjechałyście! - powiedziała z entuzjazmem. - Zobaczycie ile się tutaj dzieje. A jakich mamy przystojnych sąsiadów. - poruszyła zabawnie brwiami. - Jeden to brat mojej przyjaciółki. Po prostu ciacho. - zaśmiała się słodko. A ja uśmiechnęłam się sztucznie, poprawiając niesforny kosmyk włosów, który opadał mi na oczy. I to był błąd. Wiki dostrzegła mój śnieżno biały bandaż i zapytała:
- Co Ci się stało?
- Skręciła.
- Skaleczyłam się. - powiedziałam równo z Agą, tyle, że ona opowiedziała co innego. Wiki spojrzała na nas zdezorientowana, wyczekując odpowiedzi. Tej prawdziwej. Ale ja nie mogłam jej tego powiedzieć. Nie, nie.
Spojrzałam na Agę, ona na mnie. Na szczęście sytuację uratował Szymuś, który właśnie w tej chwili wbiegł do pokoju swojej siostry.
- Co to? - zapytał patrząc na siostrę, na nas i znowu na siostrę.
- Nasze kuzynki, misiu. - rozłożyła ramiona w jego stronę. Chłopczyk podbiegł do niej, i usiadł na kolanach. - Byłeś malutki jak przyjechały, dlatego nie pamiętasz. - pocałowała go w główkę. Blond włosy chłopczyk pokiwał główką i uśmiechnął się do nas.
- Symuś. - wyciągnął małą rączkę. Zaśmiałyśmy się.
- Magda. - powiedziałam, ściskając jego małą rączkę.
- Adźia! - zawtórował za mną.
- Aga. - przedstawiła się moja siostra, również ściskając jego rączkę.
- Aga! Adźia i Aga! - klasnął w dłonie. - Choćmy się bawić. - poprosił.
- Okej. - powiedziała Aga.
I takim sposobem znalazłyśmy się w pokoju dziecięcym - pokoju Szymka. Bawiłyśmy się z nim klockami, w sklep, rzucaliśmy poduszkami, nawet samochodami, póki nie zawołała nas ciocia na posiłek.
- Dzieciaki, obiad!
Cała nasza czwórka zeszła do jadalni. Siedliśmy przy stole i czekaliśmy na ciocię.
- Ja chcę koło Adźi! - jęczał Szymek, patrząc na mnie.
Uśmiechnęłam się do niego delikatnie. Aga, która siedziała po mojej lewej stronie zamieniła się z chłopczykiem. Teraz siedział koło mnie i Wiki.
- Wiktoria, nakarmisz go? Albo Ty, Madziu. - poprosiła ciocia.
- Ja? - zapytałam głupio patrząc na ciotkę. - No, no dobrze. - odparłam i zaczęłam karmić chłopczyka. O dziwo jadł bardzo ładnie. Nie pluł, nie mów, że tego nie chce ani nie hałasował. Myślę nawet, że bardzo mnie polubił. Szymuś jest słodziutki.
- Dziewczyny, mogłybyście posprzątać po obiedzie? Muszę załatwić kilka spraw w firmie. - Ciocia była managerem sieci sklepów "Top Secret", ale myślała o założeniu własnej firmy.
- Jasne mamo. Leć. - rzuciła Wiki.
- Pewnie. - dodała Aga.
Ciocia podziękowała i zniknęła za drzwiami frontowymi.
- To co pozmywamy a potem coś porobimy. - odparła Wiki.
- Wiki miała iść s Symsiem na plac zabaf! - jęknął z wyrzutem blondynek.
- Och.. - rzekła Wiki. - Zapomniałam. To może..
- Ja z nim pójdę? - zaproponowałam.
- Naprawdę? - ucieszyła się Wik.
- Jasne, nie ma problemu. Tylko musisz mi powiedzieć gdzie jest ten plac.
- Szymon wie. Codziennie tam chodzimy. Szymuś pamiętasz drogę? - spojrzała na niego.
- Taaak! - zawołał radośnie chłopak.
- Sama widzisz. Ale gdyby coś to musisz iść do końca tej ulicy, potem skręcasz w prawo. Od razu go zauważysz, jest taki kolorowy i duży. A poza tym głośny. Trafisz bez problemu. - posłała promienny uśmiech.
- Okej. To idziemy. - zwróciłam się do Szymka. - Pójdziesz ze mną? - kiwnął głową, złapałam go za rękę, chwyciłam małą torebkę w, której miałam portfel, telefon oraz MP4 i wyszliśmy z domu.
Szliśmy tak jak kazała nam Wika. Rzeczywiście nie było tak trudno do niego dojść. Po skręceniu w prawo od razu dochodził do mnie wrzask dzieci, co oznaczało, że jesteśmy już niedaleko.
Szymonek zaciągnął mnie do piaskownicy. Usiadłam więc na deseczkach, które służyły jako ławeczka i patrzyłam co robi. Od czasu do czasu przyłączałam się żeby mu pomóc w budowaniu zamku. Słysząc głośne wrzaski męskich głosów, odwróciłam się w tamtą stronę. Moim oczom ukazało się pięciu dorosłych chłopaków, bawiących się jak małe dzieci. Idioci, pomyślałam od razu. Pokiwałam głową i odwróciłam się do Szymonka. Niedługo po tym dostałam czymś mocno w głowę, zerwałam się na równe nogi zsypując przy okazji piach, który miałam na kolanach. Złapałam się za głowę i uważnie rozejrzałam. Obok mnie leżała piłka nożna, którą pewnie dostałam. Nawet się nie spostrzegłam jak zaczęło biec do mnie pięciu chłopaków. Tych samych, których widziałam wcześniej! Gdy byli już wystarczająco blisko aby mnie usłyszeć, krzyknęłam:
- Czy Was porąbało?! To bolało! Idźcie kopać tą głupią piłkę gdzie indziej! Tu są dzieci! Cholera. - warknęłam na koniec.
- Przepraszamy. To nie było ce.. - zaczął jeden z nich.
- Nic mnie to nie obchodzi! Mogliście uważać! Jakieś dziecko mogło dostać! - krzyczałam coraz głośniej.
- Szymuś! - zawołał brunet.
- Co?! - spytałam zdenerwowana.
- Szymek idziemy! - rozkazałam chłopczykowi, łapiąc go za rączkę i wychodząc z placu zabaw.
Byłam wściekła. Dorośli mężczyźni a zachowują się jak debile. Przecież jakby jakieś dziecko dostało.. Mnie strasznie bolało, a co dopiero takie małe dziecko? Wzięłam Szymonka na ręce żeby iść szybciej. Chłopczykowi było ewidentnie smutno, że tak prędko wracamy do domu. Chciałam mu to jakoś zrekompensować, więc poszliśmy na lody. Od razu mu się humor poprawił. Zaraz po naszym powrocie wróciła ciocia. Więc teraz mogłyśmy gdzieś wejść wspólnie. Dziewczyny strasznie się ucieszyły, Wika nawet pobiegła zadzwonić do swojej przyjaciółki – Katie, czy jest w domu. Ja z entuzjazmem tego pomysłu nie przyjęłam. Nie chciało mi się wychodzić już nigdzie więcej.
- Magda, no chodź. Poznamy tą Katie, Wiki mówiła, że jest fajna. - zachęcała mnie. - I ma fajnego brata.
- To niech ma. - burknęłam. - Nie idę.
- A Wy co? Szykować się. Idziemy do Katie! - wpadła do salonu Wiktoria.
- Ja nie idę. Ile razy mam powtarzać? - odparłam trochę nie uprzejmie.
- Oj przestań. Przecież nie będziesz tu tak siedzieć sama. Szymon idzie spać, mama jak zwykle będzie zajęta, więc co będziesz robić? Chodź. Poznasz Katie, jej brata o ile będzie. A może nawet jego kumpli. Zobaczysz będzie fajnie. - mówiła Wiki.
- O boże, dobra. - zgodziłam się, bo pewnie nie dały by mi spokoju.
Po około 15-nastu minutach wyszłyśmy. Dom przyjaciółki Wiki był sąsiadujący z domem Burke'ów, więc szłyśmy zaledwie kilka minut.
- Cześć. - powiedziała spokojnie, wysoka, piękna brunetka. - Wejdźcie. - zaprosiła nas do swojego domu.
- Hej. - przywitała się z nią Wiki, całując jej policzek. - To Aga. - wskazała na moją siostrę. - A to Magda. - tym razem wskazała na mnie. - Moje kuzynki.
- Katie. - odpowiedziała, ściskając nam po kolei dłonie. - Miło mi Was poznać. - uśmiechnęła się ciepło. - Chodźmy do salonu. - poprosiła, idąc w tamtym kierunku. Uprzednio zdejmując buty, poszłyśmy za nowo poznaną dziewczyną.
- Oglądamy coś? - zapytała Wiki.
- Jasne! Na to zawsze mam ochotę. - zaśmiała się brunetka.
- A jakie masz filmy? - zapytała tym razem moja siostra.
- Strasznie tego dużo. Ja i mój brat nałogowo je kupujemy. - ponownie się zaśmiała. - Oglądałyście kiedyś „Burleskę” z Christiną Aguilerą? - spytała.
- Nie. - odpowiedziała od razu Aga. Ja natomiast kiwnęłam przecząco głową.
- To oglądamy! - ucieszyła się Katie. Rozsiadłyśmy się na fotelach, a Katie i Wika poszły przynieść coś do jedzenia. Mimowolnie przypomniała mi się ta sytuacja w domu Retajczaków. I to zdjęcie. Łzy znowu dały o sobie przypomnieć. Pomyślałam, że nie będę płakać tak przy wszystkich i udam się do łazienki. Taa, tylko ciekawe gdzie ona jest.
- Ee, Katie, gdzie jest łazienka? - zapytałam, wchodząc do kuchni gdzie znajdowały się dziewczyny.
- Musisz iść na górę i na lewo. - poinformowała mnie dziewczyna.
- Dzięki. - odpowiedziałam i poszłam.
Weszłam do łazienki  od razu się rozpłakując. Miałam ochotę odwinąć ten bandaż. Zrobić to znowu. Aż do skutku. Usiadłam na podłodze, schowałam głowę w kolanach i zaczęłam płakać. Tak długo dopóki ktoś nie zaczął się dobijać. Zerwałam się na równe nogi i zaczęłam wycierać łzy. Zrobiłam to tak nie udolnie, że rozmazałam sobie tusz. Jednakże nie zdawałam sobie z tego sprawy, zamiast sprawdzić w lusterku ja otworzyłam drzwi. A osobą, która się dobijała był..



_____
jest 4! mam jeszcze kolejny rozdział napisany, ale potrzymam was trochę w niepewności. ;>
powiem tyle: będzie coraz ciekawiej!
świętuję ponad 1000 wejść!
Mała prośba: jeśli czytacie to komentujcie, chcę wiedzieć ile osób czyta a nie tylko zagląda. ;)
PS. kupiłyście już płytę "Up All Night"? Bo ja tak i jestem strasznie zadowolona. <3

miłego czytania! xx

17 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział! Baaardzo mnie wciągnęło! To Liam otworzył drzwi? :D Ja chciałam dzisiaj iść kupić ich płytę, ale nie mogłam się z domu ruszyć :P Ale jutro na pewno <3 ;) (u mnie jutro z rana będzie 3 rozdział : 1d-vas-happenin.blogspot.com :D)

    OdpowiedzUsuń
  2. FAJNE OPOWIADANIE :)

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny rozdział, dodawaj szybko kolejny bo nie mogę się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Jest już w Anglii, czyli niedługo pozna chłopaków. : > Ale zgaduję, że ci ,, debile " to byli właśnie oni. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. ssuper czekam na następny i zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  6. Hehehehe :D Debile przyszli ;pp Czekam z niecierpliowścią na następny. ;*** Ciekawe, jak Magda zareaguje na ich widok? <33 Zapraszam do siebie. ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. :) Kiedy dodasz następny rozdział .. nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  8. CZEKAM NORMAAALNIE NA NASTĘPNY! ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. super ^^ ja mam zamiar niedługo kupić ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam na nn . ♥ Ja mam zamiar niedługo kupić ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszystkie cześć czytałam i jest zajefajne <333
    kiedy będzie następna cześć .?

    OdpowiedzUsuń
  12. Mialam komentowac, wiec komentuje. KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE.!!!!! Dodawaj szybko nastepna czesc , bo zwariuje. A teraz dobranoc, bo od 19.00 siedze na kompie. A jest po 3.




    Miska. xd.

    OdpowiedzUsuń
  13. (...) A osobą, która się dobijała był.. Brat Katie? ;]

    Hehe. Bardzo fajne opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  14. kiedy 5 rozdział ? ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Super !! Jesteś MEGA ! ♥
    Chcesz zostać pisarką ?! Jakbyś była jeszcze na zapytaj.com.pl to daj znać jakbyś napisała jakąś książkę chętnie kupie!

    OdpowiedzUsuń